Nasza trasa wiodła przez MROZY, KAŁUSZYN, WITY, DALBOGI, CIERPIĘTA,
WIERZBNO (gdzie nie było metra), SOBOŃ, KRYPY i uciekając burzy
wreszcie LIW. Zamek robi wrażenie, a zarazem dziwnie wygląda.... z
doklejonym dworem.
Po zwiedzeniu wystawy w miejscowym Muzeum udaliśmy się rozlewiskiem Liwca na południe.
Po drodze okazało się,że ktoś podpalił trawy i ToMi wykonał telefon
do odpowiednich służb.Ciekawe czy ugasiły.My nie czekaliśmy, tylko
ścigając się z bocianami pomknęliśmy dalej do GRODZISKa, gdzie znajduje
się...Grodzisko ;)
Po obejściu grodziska dookoła(trochę to trwało) goniliśmy burze
przez WYSZKÓW, OSZCZERZE, DALKÓW DAĆBOGI, PROSZEW, KOPCIE, STARĄ I NOWĄ
SUCHĄ... w Starej Suchej zabawiliśmy dłużej w skansenie.
Dalej były CHOJECZKI SYBILAKI (kto wymyśla te nazwy?), CZARNOWĄŻ,
POLAKI i dobrnęliśmy do miejscowości KOTUŃ, gdzie w ostatniej chwili
nabyliśmy podwieczorek w delikatesach i zalegliśmy na ławce.
Przedtem znaleźliśmy jakiś piaszczysty kawałek lasu,który chyba jednak nie jest wydmą.
Robiło się ciemno i zimno. Pociąg się nieco spóźnił i bardzo późnym
wieczorem, nieco przemarznięci (przynajmniej ja) wróciliśmy do domków.
Relację na gorąco z tej wyprawy można poczytać U MNIE na bajkstatsach
oraz na bajkstatsach WUJKA TOMIEGO
dodano: 19 sierpnia 2009 10:04
OdpowiedzUsuńToteż jeździliśmy od chaty do chaty niemalże ;)
autor lavinka
dodano: 18 sierpnia 2009 21:05
Uwielbiam klimaty z takimi chatami i okiennicami. Co jestem gdzieś daleko,daleko na wsi, albo w skansenie to zawsze muszę je sobie cyknąć ;) pozdrawiam
autor jacekk
blog: www.foto.pwsk.pl
dodano: 13 sierpnia 2009 22:47
Ano, na koniec trochę zimno było(polarek nie starczył no i komary mi pożarły nogi w całości). Z prespektywy roweru człowiek ma dostęp do wielu miejsc, gdzie samochodem trudniej byłoby się wbić. Takie trasy z miejsca A do miejsca B samochodem zwiedza się w trymiga. Ale traci się wiele spomiędzy A i B. Ta wyprawa to głównie to "pomiędzy". A, B i C to tylko przerwy na kawę i kanapki ;)
Będę wpadać na Twój blog, czekam na relacje ;)
autor lavinka
blog: warszavka.bloog.pl
dodano: 13 sierpnia 2009 22:11
Zainspirowany właśnie takimi relacjami wywiozłem rower do Nałęczowa i zwiedzam Płaskowyż Nałęczowski z perspektywy jednośladu. Relacje wkrótce. Co do trasy i zdjęć: Do zamku parę razy się przymierzałem i nic nie wyszło. Zaintrygował mnie właśnie ten eklektyzm - zamek z dworem. Kapitalna jest też ta skansenowa stodoła. Jak najwięcej takich podróży i relacji. No, może żeby tylko pociąg sie nie spóźniał ;)
autor Hagen