12 sierpnia 2009

>>>>>> Liw i okoliczne wsie >>>>>>

Wybraliśmy się w lipcu z Magdą i Tomim pociągiem do Siedlec, ale wysiedliśmy w Mrozach, choć mrozu nie było ;) Celem była rzeczułka Liwiec oraz zamek w Liwie(a może Liwiu). Zanim tam dojechaliśmy zwiedziliśmy sporo mazowieckiej wsi i zabytkowych drewnianych chat.
Nasza trasa wiodła przez MROZY, KAŁUSZYN, WITY, DALBOGI, CIERPIĘTA, WIERZBNO (gdzie nie było metra), SOBOŃ, KRYPY i uciekając burzy wreszcie LIW. Zamek robi wrażenie, a zarazem dziwnie wygląda.... z doklejonym dworem.
Po zwiedzeniu wystawy w miejscowym Muzeum udaliśmy się rozlewiskiem Liwca na południe. 
Po drodze okazało się,że ktoś podpalił trawy i ToMi wykonał telefon do odpowiednich służb.Ciekawe czy ugasiły.My nie czekaliśmy, tylko ścigając się z bocianami pomknęliśmy dalej do GRODZISKa, gdzie znajduje się...Grodzisko ;)
Po obejściu grodziska dookoła(trochę to trwało) goniliśmy burze przez WYSZKÓW, OSZCZERZE, DALKÓW DAĆBOGI, PROSZEW, KOPCIE, STARĄ I NOWĄ SUCHĄ... w Starej Suchej zabawiliśmy dłużej w skansenie.
Dalej były CHOJECZKI SYBILAKI (kto wymyśla te nazwy?), CZARNOWĄŻ, POLAKI i dobrnęliśmy do miejscowości KOTUŃ, gdzie w ostatniej chwili nabyliśmy podwieczorek w delikatesach i zalegliśmy na ławce. 
Przedtem znaleźliśmy jakiś piaszczysty kawałek lasu,który chyba jednak nie jest wydmą.
Robiło się ciemno i zimno. Pociąg się nieco spóźnił i bardzo późnym wieczorem, nieco przemarznięci (przynajmniej ja) wróciliśmy do domków.

Relację na gorąco z tej wyprawy można poczytać U MNIE na bajkstatsach

oraz na bajkstatsach WUJKA TOMIEGO

1 komentarz:

  1. dodano: 19 sierpnia 2009 10:04

    Toteż jeździliśmy od chaty do chaty niemalże ;)

    autor lavinka
    dodano: 18 sierpnia 2009 21:05

    Uwielbiam klimaty z takimi chatami i okiennicami. Co jestem gdzieś daleko,daleko na wsi, albo w skansenie to zawsze muszę je sobie cyknąć ;) pozdrawiam

    autor jacekk

    blog: www.foto.pwsk.pl
    dodano: 13 sierpnia 2009 22:47

    Ano, na koniec trochę zimno było(polarek nie starczył no i komary mi pożarły nogi w całości). Z prespektywy roweru człowiek ma dostęp do wielu miejsc, gdzie samochodem trudniej byłoby się wbić. Takie trasy z miejsca A do miejsca B samochodem zwiedza się w trymiga. Ale traci się wiele spomiędzy A i B. Ta wyprawa to głównie to "pomiędzy". A, B i C to tylko przerwy na kawę i kanapki ;)

    Będę wpadać na Twój blog, czekam na relacje ;)

    autor lavinka

    blog: warszavka.bloog.pl
    dodano: 13 sierpnia 2009 22:11

    Zainspirowany właśnie takimi relacjami wywiozłem rower do Nałęczowa i zwiedzam Płaskowyż Nałęczowski z perspektywy jednośladu. Relacje wkrótce. Co do trasy i zdjęć: Do zamku parę razy się przymierzałem i nic nie wyszło. Zaintrygował mnie właśnie ten eklektyzm - zamek z dworem. Kapitalna jest też ta skansenowa stodoła. Jak najwięcej takich podróży i relacji. No, może żeby tylko pociąg sie nie spóźniał ;)

    autor Hagen

    OdpowiedzUsuń

>>>> Katowice i geocaching >>>>