11 grudnia 2007

>>>>>>> Podróż w przeszłość >>>>>>>

W związku z kiepską pogodą w grudniu, lavinka postanowiła spakować plecak i wybrać się w przeszłość.... W galerii obok prezentuje czarno-białe zdjęcia robione przez jej rodziców na początku lat siedemdziesiątych w nadmorskim pejzażu okolic Jelitkowa, Gdyni Orłowo i Kołobrzegu.


Wpis jest wyjątkowy, jako że właśnie stuknął rok od kiedy blog ten pojawił się w sieci. :)

13 listopada 2007

>>>>>> Kazimierz Dolny 1998 >>>>>>

Jako,że lavinka była w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą nie raz i nie dwa...nazbierało się trochę fotek.. tym razem prezentuje wyszperane zdjęcia z czerwcowego pleneru. Mało ich bo ciągle padał deszcz... na uwagę zasługuje piękny cmentarz żydowski oraz boczne uliczki...



11 października 2007

>>>>>>>> Gdańsk i Morze >>>>>>>>

Okazuje się,że lavinka ma za dużo pracy i nie może nigdzie wyjechać. By blog nie zamarł postanowiła jeszcze raz przeszukać szafę ze zdjeciami i wynalazła misz-masz nadmorski z wyprawy w okolicach roku 2000 nad morze. Gdańsk i kamienna plaża między Jastrzębią górą a Rozewiem. Była wtedy jeszcze we Władysławowie (zdjęcia są już na blogu).




15 września 2007

>>>>> Zamość i Nosorożec >>>>>

O poranku świat zniknął. Mgła napadła na miasto. A lavinka na pociąg. Jechało się nieźle. Tylko trzy razy zmienialiśmy lokomotywę (planowo). Świat się rozwidniał. ZAMOŚĆ przywitał nas Nosorożcem...

a potem było już tradycyjnie...


Poza starówką lavinka zwiedziła park, ROTUNDĘ Martyrologiczną, plenerową WYSTAWĘ militarną oraz knajpę na Bazyliańskiej, w której to trzasnęła się w kolano i okulała na kilka minut. Poleca za to pierogi, które może nie wyglądają ale za to smakują wybornie. Zamość pożegnał lavinkę Nosorożcem pilnującym MISI z Zoo. W sumie lavinka jechała pociągiem 10 godzin a w Zamościu była 4. Wolałaby aby proporcje były odwrotne, ale co począć. PKP to PKP.

8 września 2007

>> Mimozami Wisła się zaczyna >>

Dziś lavinka była na wycieczce rowerowej nad Wisłą, juz za granicami Warszawy. Więcej zdjeć Wisły znajdziecie w albumie WISŁA


Potem lavinka odbiła od Wisły na zachód i dotarła na pole Mimozą zarośnięte po horyzont z drogą włącznie.
I z tego pola jest film:



Przygód z tej wyprawy lavinka miała niemało, które opisze wieczorem na Warszavce

29 sierpnia 2007

>>>> Od Stryjewa po Rzeck >>>>

Od rana się chmurzyło, lecz bez deszczu. Z pogodowymi wątpliwościami lavinka ruszyła do STRYJEWA, a potem na BREDYNKI. Już w Stryjewie zaczęło się rozwidniać za to w Bredynkach słoneczko przygrzewało zza chmur. W sumie przez cały dzień słońca nie było zbyt wiele ale lavinka usmażyła się okropnie, zwłaszcza w STANCLEWIE nad jeziorem Jełmuń tuż przy kościele, o tym:


Ale,że Warmia nie tylko chałupami stoi lavinka skręciła w bok do LIPOWA. Droga asfaltowa przez las, prawie bez samochodów (tiry jeżdżą równoległą trasą Biskupiec-Reszel). Samo Lipowo mało warmińskie. Ruiny poprzemysłowe i jedna czynna hurtownia nawozów. Nawet jakieś bloczydła o wątpliwej estetyce. Za to niebo było bajeczne.


Dalej do Biskupca i mały odpoczynek. Potem decyzja,że ruszamy na RZECK. I ładnie tam. Ale z powrotem gorzej... bo lavince zachciało się jechać 3km trasą TIRów... jeszcze same ciężarówki dało radę wytrzymać... ale motocyklistów jadących na zlot do Reszla, wyprzedzających na trzeciego było lavince za wiele... precz z preczem! :) Ale jakoś udało się wrócić do Biskupca i przy okazji pocałować zamknięte okienko biletowe na dworcu (uwaga:otwierają na 20min przed odjazdem pociągu). I do domku na obiadek (do Dębowa).

14 sierpnia 2007

>>>> Kolej Warmińska >>>>

Wpis ten lavinka poświęca wymierającej kolei warmińskiej. Przepiękne ale niszczejące dworce, urok jazdy ciuchcią zostawiającą za sobą szary dymek i stukot kół o nierówne szyny... Do tego na wielu trasach są podczepiane wagony rowerowe, gdzie standard jazdy jest porównywalny z pierwszą klasą (mniejszy tłok i przyjemniejsi pasażerowie). a tylko 4,50zł drożej... Tak wygląda wagon rowerowy (nowoczesny). Zdjęcia kolejowe w ALBUMIE


A to nieczynny dworzec kolejowy w Reszlu. Piękny,choć zaniedbany... za nim nie ma już torów...


4 sierpnia 2007

>>>> Od Węgoja po Rukławki >>>>

Trasa wycieczki biegła głównie od wsi do wsi. Jedyną większą miejscowością po drodze była Czerwonka. Głównie po polnych drogach, raz w deszczu raz w ostrym słońcu. Niektóre zdjęcia w galerii są z innych dni. Akurat wtedy potwornie lunęło... a już parę metrów za wsią przestało... W WĘGOJU byliśmy chyba trzykrotnie, a to głównie z powodu jedynego spożywczego w okolicy :) Wieś ta jest o tyle ważna, że znajduje się tam Skansen maszyn rolniczych.


Za Węgojem kończy się asfalt a zaczyna piach i wieś ŁABUCH(y). Piękna okolica nie dająca się opisać ani zdjęciami ani słowami. Potem już CZERWONKA, ale tam już zawitała cywilizacja, dlatego w galerii są tylko plenery i ceglane budynki. Te nowocześniejsze są takie jak wszędzie i lavinka niespecjalnie się nimi zajmowała. Potem trzeba było skręcić przed torami w lewo i przejechać obok dworca aż do PGRu. Za PGRem znowu w lewo i przedzieranie się polną drogą do NAJDYMOWA. To dość zwarta wieś, jak na warmińskie standardy. Dom obok domu, choć jeśli pojedzie się w kierunku jeziora Dadaj, można odkryć pojedyncze gospodarstwa przyczajone za górkami, które w tej okolicy są wyjątkowo strome. A jezioro Dadaj wygląda tak:

Zdjęcie zrobione już za Najdymowem, po drodze do RUKŁAWEK. Niełatwo było znaleźć tę drogę. Trzeba skręcić między kapliczkami i kawałek jechać drogą z betonowych płyt (uwaga na wystające zbrojenie). Ale droga skręciła w prawo i w dół. Trzeba było z niej zjechać i pojechać prosto zwykłą piaszczystą. Ale najpierw pojechaliśmy zobaczyć jezioro z bliska a dopiero dalej. Z Rukławek już asfaltem bardzo łatwo dojechało się do Biskupca, gdzie znów dopadła nas ulewa... ale za to zjedliśmy pyszny obiadek w knajpie nad rzeczką. A mapka wycieczki TUTAJ

28 lipca 2007

>>>>>> Reszel w lipcu >>>>>>

Dawno, dawno temu za siedmioma górami, za siedmioma lasami... było sobie miasteczko a w nim zamek... i była sobie lavinka, która mieszkała na zamku.... To znaczy jedną noc mieszkała dokładnie... a teraz po latach wróciła i mogła odświeżyć wspomnienia.... A zamek z czarno-białej galerii Reszla Zimowego po sześciu czy siedmiu latach wygąda tak:



Pomnik zawędrował pod bramę, a na jego miejscu wyrosła dziwna budka sprzedająca bilety wstępu.... za darmo nawet zamku nie można obejść dookoła... Ale nie tylko zamkiem Reszel stoi... jeśli macie ochotę na wirtualny spacer po tym miasteczku zapraszam TUTAJ.

24 lipca 2007

>>>> Od Kolna po Tejstymy >>>>

Małe kółeczko. Bagatela, 45km. Ale na rowerze, częściowo po polnych drogach... trwała długo. Najpierw ruszyliśmy do KOLNA, potem RYN i poszukiwania zagubionego kościółka...


Potem górzysta droga do LUTER... tuż przy kościele minął nas szalony motocylista... szczęście,że akurat byliśmy na poboczu...


I znów polne przepychanki by zobaczyć jezioro Luterskie. Marnie z tym było, wszystko ogrodzone lub zarośnięte trzcinami. Mały skrót,który okazał się drogą przez wysokie trawy na piechotę i forsowaniem rowu zarośniętego pokrzywami... ale nic to, jadziem dalej... szosą do KIKIT, gdzie miało nie być Tirów... miało.... potem krążyliśmy po Kikitach w poszukiwaniu polnej drogi w bok na Tejstymy. Znalazła się. Choć po paruset metrach okazało się,że na całej szerokości rozkopała ją koparka... robotnicy zrobili nam uprzejmość i przepuścili bokiem... wydawało się,że będzie lżej... ta... potem były góry i doły a w lesie błoto i jeep gnający po tym błocie... a my ledwo bokiem. Ale widoki na jezioro TEJSTYMY rekompensowały wszystko...

By dojechać do Tejstym trzeba było przebyć 1km drogą dla Tirów. Tirów nie było za to z naprzeciwka nadjechał szalony motocyklista z prędkością dźwięku... życie mignęło mi przed oczami... na szczęście zaraz w Tejstymach skręciliśmy w bok i prędzej do wsi KRUZY. Tam już błogi spokój i krówki na łące. I z górki 43km/h. Tak było stromo. I dalej przez Górowo do Bęsi i do domciu... po dojechaniu na miejsce nie czułam nóg... ale za to humor i apetyt pierwszorzędny :) Co ładniejsze fotki w galerii po prawej stronie. Reszta w linkach (nazwy wsi).

MAPA WYPRAWY

19 lipca 2007

>>>>>> Dębowo >>>>>>

Wieś między Biskupcem a Reszlem, ok. 2 km przed Bęsią. Nie ma jej nawet na mapie samochodowej. To piękne miejsce na granicy leśnego rezerwatu, nad jeziorem Stryjeńskim. Moja baza noclegowa i żywieniowa. Jest co oglądać.



A tu panorama(widok z pomostu), kliknij by powiększyć


18 lipca 2007

>>>>> Biskupiec Reszelski >>>>>

Kolebka warmińskiej cywilizacji. Ostatnimi laty trochę podupadła, ale liczne wakacyjne remonty dróg oraz tłumy w dyskoncie Biedronka dają nadzieję na zachowanie jej miejskich tradycji :) Polecam knajpę nad rzeką. Pyszne żarcie i duże porcje za rozsądną cenę. Tyle,że trzeba czekac minimum 20minut. Za dużo klientów i kucharka się nie wyrabia :) Kafejka intrnetowa w sklepie samochodowym na rogu rynku(róg bliżej Kościoła).


lavinka nawiedziła tę okolicę głównie w celach rowerowych, zdęcia nie są najlepsze... były robione najczęściej z roweru, lub w biegu... bo zbyt wiele na Warmii było miejsc,które chciała odwiedzić... więc zasuwać trzeba było z prędkością japońskiej wycieczki... przygód było niemało ale o nich w kolejnych wpisach niebawem :) Polecam Warmię na każdą porę, wbrew powszechnym opiniom, jest tam bardzo ciekawie i sympatycznie. Zwaszcza ludzie, są przemili i zawsze mają czas by pogadać o tym i owym. Serdecznie pozdrawiam panią z lumpexu, dzięki której udało mi się znaleźć spodnie na mój rozmiar :)))

1 lipca 2007

>>>>>>> Czerwiec i rower >>>>>>>

Wprawiając się w rowerze z myślą o wyjeździe do Biskupca lavinka wybrała się obejrzeć fort Wawrzyszew. Niestety dostęp do niego był utrudniony, z jednej strony ogródkami działkowymi, z drugiej zamkniętym osiedlem... Mapa wyprawy jest tutaj: LINK


Nie zdobywszy fortu, czując niedosyt lavinka pokrążyła po polu nieopodal, nakarmiła brata landrynką i wyruszyła dalej przed siebie bez celu... najpierw jechała wzdłuż pasa startowego lotniska na Bemowie a potem wjechała do lasu. Nie obyło się bez postoju spowodowanego nieodpartą chęcią sfocenia strumienia (galeria) do którego zresztą lavinka przedzierała się przez pokrzywy sięgające jej do pasa... a do strumienia niemal nie wpadła... :)


Nic to jednak, po wyjeżdzie z lasu pojechała w kierunku Arkuszowej i z daleka podziwiała najwyższe wzniesienie na Bemowie-górę śmieciową. Być może kiedyś będzie tam jak na Sczęśliwicach. Dziś jest toksycznie i śmierdząco. Po napatrzeniu się na górę lavinka zrobiła zakupy w pobliskiej mecce rowerzystów-sklepie monopolowym i uciekając przed zbliżającą się ulewą sfociła kilka rozpadających się domostw

10 czerwca 2007

>>>>>>> Olsztyn i Przedwiośnie >>>>>>

Było, minęło.. zapewne dziś te tereny są już zajęte przez hotele... pod koniec lat dziewięćdziesiątych były tam jeszcze same pastwiska i dzikie jeziora... a w marcu na dodatek nie było tam żadnych turystów...:))) poza moją grupą,która koniecznie chciała zaprojektować tam Stację Ornitologiczną... :)


Oczywiście zahaczyliśmy też o McDonald's W Olsztynie i poszliśmy na chwilę na sam zamek... można powiedzieć,że tempo mieliśmy jak japońska wycieczka krajoznawcza... ziąb i wiatr jak w teledysku Madonny frozen... nawet kruki były,choć akurat na zdjęciach ich nie widać...


Wszystkie zdjęcia z wyprawy w albumie

2 czerwca 2007

>>>>>Manggha-Centrum Japońskie>>>>>

W Krakowie. Piękne miejsce. Nie tylko do obejrzenia wystaw... ale Wisły i Wawelu... oraz wypicie cudownej herbaty.... inne zdjęcia w galerii po prawej stronie...


Jak zwykle gdy lavinka jedzie do Krakowa... pada deszcz... zdjecia z końca lat 90tych, niedługo po otwarciu...

28 maja 2007

,,,Brykanie po leśnych ostępach,,,,

Ano brykało się brykało... a komary żarły jak szalone... ścieżka wąska ale tłok rowerowy na niej,że ha. Ma ok 40 cm a trudno było 5 minut złapać ciszy... Film nie jest za najlepszej jakości,ale za to świetnie słychać ptaszęta świrgolące....


5 maja 2007

``````` Wyprawa ```````

Film z dzisiejszej wyprawy na najwyższy szczyt na Bielanach. Oj, ciężko kręci się jadąc na rowerze... :)

 oraz samo zdobywanie szczytu, już na piechotę... kiepska kondycja lavinki oraz brak umiejętności wjeżdżania pod górkę z jedną ręką na kieronicy zrobiły swoje... Film nieco "ruszany" ponieważ podczas wspinaczki rwer trzykrotnie się zbuntował i chciał wracać :)

17 marca 2007

>>>>>Portowe Władysławo>>>>>

Z wyprawy lavinkowej nad morze. Byłam tam zaledwie 5dni i zdążyłam zwiedzić Jastrzębią Górę, Gdańsk i właśnie port we Władysławowie,który zachwycił mnie najbardziej... Ahoj!


4 marca 2007

>>>>>Wietrzny Malbork>>>>>

Któregoś wiosennego dnia lavinka wybrała się na wycieczkę do Malborka. W Warszawie było ciepło,chodziło się w krótkim rękawie... niestety na miejscu okazało się,że tylko tam.W Malborku było 10 stopni, wiało i popadywał deszcz. Turystów jak na lekarstwo... nasz przewodnik, starszy dziadunio też nie był zachwycony.... przegonił nas przez cały zamek, a potem zaprosił na kawę w miejscowym zajeździe, gdzie grzaliśmy skostniałe z zimna kończyny... było fajnie ;-)


16 lutego 2007

>>>>>Kraków w Deszczu>>>>>

Do tej pory lavinka nie wie jak to jest,ale zawsze jak zawita do Krakowa.... pada deszcz.... Pierwsza seria z dwóch wypraw do grodu Kraka...przewiduję jeszcze kilka dodać... ale to za dzień lub dwa...zapraszam do nowej galerii...


11 lutego 2007

>>>>>Toruń lavinkowy>>>>>

Między jednym rysunkiem a drugim lavinka pstrykała zdjątka, głównie podwórkowe,bo tych z pewnością nie znajdzie się na pocztówkach....ale i parę inszych bardziej znanych.


1 lutego 2007

>>>>>Zimowy Reszel>>>>>

Z zimowej podróży lavinki do Reszla spowodowanej chęcią zaliczenia jednego przedmiotu na studiach. Zaliczenie powiodło się aczkolwiek autografu prowadzącego lavinka nie doczeka się prawdopodobnie już nigdy.... Nowa czarno-biała galeria po prawej stronie...


29 stycznia 2007

>>>>>Sandomierz>>>>>

Nowa galeria z kilkoma zdjęciami lavinki,która nawiedziła to miasto w celach głównie "rysowniczych".Dlatego jest ich niewiele. Ale są dobrym zaproszeniem do odwiedzenia tego miasta.


26 stycznia 2007

>>>>>Kazimierz Dolny 1996>>>>>

lavince udało się zeskanować starą niedoświetloną kliszę. Dlatego jakość zdjęć nie jest za dobra...ale cudownie oddaje klimat tego miejsca... niektóre zdęcia wydają się być z innego świata...czasem warto poszperać w szufladach,prawda? A oto detal prawie żywcem przeniesiony przez projektantów do Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.


20 stycznia 2007

>>>Spacer "u króla Stasia">>>

Warszawskie Łazienki z 1996roku. Nareszcie udało mi się zrobić zdjęcia z filmu,który czekał cierpliwie na zeskanowanie jeszzce od zeszłego wieku. Doczekał się. Sorry za "duszki". Ale wtedy jeszcze Zenit szwankował. Kilka lat później lavinka zalała go niechcący sokiem i się zreperował. Więcej zdjęć w galerii pod tym samym tytułem (po prawej stronie).




19 stycznia 2007

>>>>wsi spokojna.... wsi wesoła..... >>>>

Piękna starodawna wieś w centrum Torunia zachwyciła lavinkę do tego stopnia,że spędziła tam wiele godzin tułając się od chaty do chaty i zaglądając do mysich dziur w wiatraku....


3 stycznia 2007

>>>>>Janowiec Jesienny>>>>>

Z podróży lavinki do Puław i Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Ruiny zamku w Janowcu po drugiej stronie Wisły.... niejeden western można by tam nakręcić... albo teledysk Depeche Mode. ;-)


>>>> Katowice i geocaching >>>>