30 sierpnia 2008

>>> Fort jak Ogród Japoński >>>

Ci, którzy lavinkę znają dłużej wiedzą o jej miłości do ogrodów japońskich. Najbardziej lubi te naśladujące naturę, z dużą ilością skał porastających mchem i drobnymi drzewami. Nic dziwnego,ze wszystko się jej z tym ogrodem kojarzy :)
Oto zniszczony fort na południe od Twierdzy Modlin, przy miejscowości Czosnów, ale po drugiej stronie trasy szybkiego ruchu. Po prostu w lesie, ale co ciekawe jego zarys jest widoczny na ZDJĘCIU SATELITARNYM. Prowadzi doń ulica Fortowa, w bok od asfaltówki do Dębiny.


A Tomi znalazł grzyba (właśnie gdy zwiedzaliśmy z Finito tę okolicę - do nas dojechał z innej strony). Średnic ze 30cm.

Są też mniej zniszczone fragmenty, na które się wdrapaliśmy i zrobiliśmy piknik :)

Wszystkie zdjęcia w albumie FORT JAK OGRÓD JAPOŃSKI

24 sierpnia 2008

>>>>>> Kraj nad Wisłą >>>>>>

Jadąc z Finito do Kampinosu postanowiliśmy zahaczyć o Łomianki i obejrzeć piękną dolinę Wisły na północ od Warszawy. W tym celu pojechaliśmy wałem by mieć dobry widok. Różnie z widokami bywało. Głównie krzaki i pola. Ale udało się dostać do rezerwatu przyrody.

Potem skręciliśmy na jeziorko Dziekanowskie, ostatnio mniej modne, ale nadal piękne i dzikie. Ale rower wodny wypożyczyć można, jest przystań w południowej części.

Potem, już asfaltem pojechaliśmy do Łomnej zobaczyć zabytkowy kościół. Perła w łyżce dziegciu, że tak powiem. Estetyka tych okolic woła o pomstę do nieba. Koszmarki i Gargamele. Ale kościół warto odwiedzić.

W okolicach Łomnej znajdują się też ruiny budynku. Dla fanów łażenia po rozpadających się murach, takich jak wujek Tomi zza miedzy :)

20 sierpnia 2008

>>> Od Radziwiłłowa do Rawki cz.II >>>

Druga część wyprawy w okolicy doliny rzeczki Rawki.
W Jeruzalu przyjemny sklepik i bardzo ładny kościół.

Obok kościoła przed wejściem jest brama w bok. Trza się w nią wbić i pojechać od Gochy, czyli sporej kaplicy. Idealne miejsce na mrożoną kawę i kanapki. Rónież jest tu coś dla miłośników mchów i porostów.

Tereny bogate pod tym względem. A las iglasty. Za Gochą ruszyliśmy wzdłuż piaszczystej drogi, leśną ścieżką. I mały myk w bok do stawu rybnego. Dalej ścieżka (rzucała nam kłody pod nogi) się kończyła, więc trzeba było jechać piachem. Dobry trening dla mazowieckiego rowerzysty :)
Potem kolejne stawy (w tym ten poprzedni, ale z drugiej strony) i dalej trasa piachem przez las.

Przy stawach młyn, raczej nieużywany. Dojechaliśmy do okolic Dolecka. Stamtąd już lepiej, asfaltem do wsi Stara Rawa. Tu znów zapomniałam o bardzo ważnym punkcie krajoznawczym - grodzisku z początku minionego tysiąclecia.

Trochę się na nim zakurzyliśmy. Zahaczyliśmy o dolinę rzeki Rawki.

W Starej Rawie piękny drewniany kościół z bardzo brzydką plebanią.

Myk z powrotem i znów polną drogą przed siebie. Zgapiliśmy się i niemal dojechaliśmy do Trzcianny (już było widać asfalt, chlip....chlip...) ale musieliśmy wrócić do rozwidlenia, gdzie czekał Tomi.





































No i dalej jechaliśmy "nach Suliszew". :) Na szczęście przed Suliszewem wylano piękny równy asfalt, prawie się nie czuło jazdy... w Suliszewie kościół o "ciekawej" architekturze. W skali 1-10 - 4 gargamele :)

I mały postój przy sklepiku , miejscowość Kamion. Dalej kawałek ruchliwym asfaltem na Skierniewice. Ale zboczyliśmy z niego w lewo przy mogile żołnierzy rosyjskich (uprzednio zatrzymawszy się przy małym cmentarzu żołnierzy niemieckich) i znów w lewo w asfaltową ścieżkę krajoznawczą wzdłuż okopów z I wojny światowej. Dojechaliśmy nią do Rawki (miejscami zamieniała się pod koniec w gruntówkę, asfalt zarósł) i w ostatniej chwili dotarliśmy na stację(burza szła).

 Przedtem zrobiliśmy małą pętlę by na wyspie zobaczyć stary młyn.
stacja Rawka >>> Warszawa Centralna (nie Śródmieście, bo objazdy remontowe). Wracaliśmy długo przez burzę i chwilowe braki prądu na trakcji. Zamiast godziny wracaliśmy dwie.
Wszystkie zdjęcia w wyprawy w albumie OD RADZIWIŁŁOWA DO RAWKI

17 sierpnia 2008

>>> Od Radziwiłłowa do Rawki... cz I. >>>

Jechaliśmy najpierw metrem, potem pociągiem z Warszawy do Radziwiłłowa.
Mieliśmy wysiąść w Jesionce, ale przejechaliśmy stację (nie wiedziałam że ta trawa to peron,poza tym drzwi otwierały się na żądanie) i zaczęliśmy od następnej stacji, gdzie jest całkiem ładny dworzec, niestety nieco zaniedbany.

ToMi dojechał od Jesionki (bidulo miał w plecy kilkanaście km). Ruszyliśmy w kierunku wsi Budy Zaklasztorne i dojechaliśmy tam przyjemnym asfaltem. Całkiem sympatyczna chata na sprzedaż.

Potem była Puszcza Mariańska (nie puszcza, tylko wieś)

...i drewniany kościółek (odbudowany fragmentarycznie po pożarze). A obok niego król Jan III Sobieski!

I tu zrobiliśmy krótką pielgrzykę do PIERWSZEJ pocztówki wujka Tomiego. A potem jechaliśmy do sklepiku w Jeruzalu przez Lisowolę po lody i parówki :) Trasa zróżnicowana, spory kawałek po piachu i żwirze. Na dodatek nieco pod górkę i z górki. Przyświecało słoneczko, więc musieliśmy się zatrzymać na odpoczynek pod kapliczką i na ławeczce, pod kasztanem. Piękne pejzaże wokoło, w sam raz dla malarza.


Wszystkie zdjęcia w albumie OD RADZIWIŁŁOWA DO RAWKI
c.d. w następnym wpisie.

9 sierpnia 2008

>>>> Kanał Żerański i droga rowerowa >>>>

Wracając z Zegrza miast czekać na pociąg wybraliśmy wygodniejszą, acz dłuższą drogę rowerową biegnącą wzdłuż Kanału Żerańskiego. Poszukałam w googlach i znalazłam nieco na jego temat w Wikipedii

W wielkim skrócie:

"Kanał Żerański jest bardzo ważnym elementem żeglugi śródlądowej. Jest jedyną drogą wodną między Wisłą, a Bugiem i Narwią. Przebiega w przybliżeniu z północy na południe. Około połowa długości kanału znajduje się w granicach administracyjnych Warszawy. Z Zalewem Zegrzyńskim kanał łączy się w skrajnie południowym punkcie, z Wisłą na terenie Żerania, na południu dzielnicy Białołęka."

"Kanał Żerański ma szerokość na dnie 25 m, głębokość 2,5-3 m. Na odcinku między akwenem portowym a mostem kolejowym jest trzykrotnie szerszy dla umożliwienia swobodnego ruchu statków. Kanał dolny od strony Wisły do śluzy ma inne wymiary. Na długości pierwszych 120 m szerokość dna wynosi 41,4 m, dalej do śluzy kanał jest zwężony w dnie do 27,25 m. Dno śluzy i kanału do Wisły jest na poziomie rzędnej 74,3 m, czyli ok. 2,5 m niżej od najniższej niskiej wody w Wiśle."


Więcej zdjęć kanału i mostów na nim oraz innych atrakcji po drodze z kajakiem włącznie - po kliknięciu w zdjęcie.

Właściwie to nie wiem dlaczego nie kursują po nim małe promy do Zegrza z Warszawy. Śluza chyba czynna...

1 sierpnia 2008

>>>>> Zegrzykiem do Twierdzuni >>>>>

Nie wiem która to już z kolei wyprawa rowerowa. Zawdzięczam ją Konreadowi, który namówił mnie na zwiedzanie Twierdzy w Zegrzu Północnym. Ale jakoś trzeba było się tam dostać. Wybraliśmy opcję pociąg + rower. Czyli do Nieporętu jechaliśmy pociągiem o wdzięcznej nazwie Zegrzyk, a potem lasem do Zegrza. Niestety Zegrzyk miał 40minut opóźnienia, więc nie wszystkie punkty wycieczki zostały zaliczone, ale ten najważniejszy oczywiście tak.
Ale od początku.
Najpierw Nieporęt i zabytkowy kościółek, podjechaliśmy doń trasą rowerową przy Kanale Żerańskim.

Potem baaaardzo piaszszczczystym lasem z równie piaszczystymi górami (udało się nieraz podjechać). W międzyczasie były tory i pędzący pociąg...

a potem dojechaliśmy do miejsca gdzie ścieżka winna być... a było bajoro. Na szczęście Tomi odnalazł objazd i kawałek suchą szosą szybkiego szusu dojechaliśmy do Zegrza Południowego. Tam chwilę spoczęliśmy przy sklepiku i dalej polecieliśmy szukać pewnej kaplicy. Niełatwa sprawa. Ale jakoś się udało. W Zegrzu jak zwykle przywitały nas żaglówki i inne łodzie.

Ale myśmy woleli chodzić po bunkrach, na końcu jednego zrobiliśmy sobie nawet piknik. Niestety w ferworze zwiedzania zgubiłam okulary przeciwsłoneczne w czerwonej oprawce. Jakby ktoś był tam i znalazł to są MOJE! :)

Powrót też był milutki,ale o tym innym razem :)
Poszczególne zdjęcia w tym wpisie są linkami do albumów z duuużą ilością zdjęć.

>>>> Katowice i geocaching >>>>