A teraz było inaczej, bo miałam przewodnika, Huannu(kiedyś Neohuannu), wujku Samo Bro czy jak się tam zwie teraz ;)
Zaczęliśmy od Widzewa, by pojechać na osiedle z lat 40tych - Stoki (każda
ulica jest tam górska i to nie tylko z nazwy). Stamtąd rzut beretem do
zamkniętego w sobotę cmentarza żydowskiego i muzeum utworzonego na
miejscu stacji, skąd wywożono Żydów do obozów śmierci. Stacja zwała się Radegast. Zaraz potem jeszcze pomnik pomordowanych dzieci i w ogóle smutno i martyrologicznie.
Potem chłodziliśmy się u Huanna na Bałutach, by zostawić rowerki na
chwilę i przejśc się po okolicy na piechotę, bez rowerów łatwiej było
się poruszać po podwórkach. Klimat bardzo podobny do warzawkiej Pragi,
choć kamienice w lepszym stanie.
Dalej z powrotem na rowerki i myk do Parku Ocalałych
A dalej to już tylko Manu i obowiązkowe focenie czerwonych rowerków.
A obok Manufaktury zwiedziliśmy osiedle robotnicze i drewniany kościół(zdjęcia nie ma bo nie wyszło).
Pobyt w Łodzi byłby nieważny, gdybyśmy nie odwiedzili Pietryny i
nowej atrakcji, zdrojów ulicznych.Bardzo pyszna woda. Zdroje są
ozdobione rzeźbami dzieci i rybek.
Na Pietrynie fundnęłam sobie mrożoną kawę(koktajl i sernik z Manu
nie tarczyły na długo) i pojechaliśmy w stronę Księżego Młyna(spóźniłam
się na spacer),ale wcześniej zahaczylimy o Białą Fabrykę, na tyłach
której jest skansen drewnianych budynków z Łodzi (niestety był czynny do
16, więc fotki zza ogrodzenia)
Ledwo zdążyliśmy zwiedzić dzikim pędem Księży Młyn
Na sam koniec polecielimy po bilety na Fabryczną. Pociąg o 19tej
śmignął sprzed nosa, pozostawał ten o 20:58.Mieliśmy niecałe 2
godziny,więc wpadliśmy jeszcze raz do Huanna, przy okazji odebrałam
pocztę. Okazało się,że Stahoo
jest w Łodzi od rana ledwo żywy po dlaekiej wyprawie.Pisnęłam mu
mejlem(a Hua smsem),że będzie mnie można dorwać na Fabrycznej przed 21 i
pognaliśmy z powrotem na dworzec. Stahoo dotarł 2 minuty przed
odjazdem, ale zdążył mnie wyściskac i wycałować ;)
Wszystkie zdjęcia w albumie ŁÓDŹ
Potem w Łodzi była wielka ulewa z gradobiciem, która ścigała mój
pociąg, ale koło Żyrardowa straciła zapał i suchą stopą dotarłam do
Warszawy :)
Pozdrawiam też Mackozera z blipa, któremu omal nie rozjechałam psów nie zauważając ich ni jego samego na Bałutach ;)
dodano: 23 lipca 2009 17:14
OdpowiedzUsuńFajne zdjecia lodzkie, a wydawaloby sie, ze to jakies zdrowoje miasteczko! Figurka dziewczynki ciekawa :)
autor wildrose
blog: mammamia2.blox.pl
dodano: 20 lipca 2009 14:07
To była strasznie szybko podjęta decyzja, może następnym razem w sierpniu wpadnę, to nadrobię towarzyskie zaległości. A wpadnę w każdy dzień poza sobotą by załapać się na cmentarz żydowski :)
autor lavinka
dodano: 20 lipca 2009 14:02
Następną razą proszę o uprzednie z wyprzedzeniem informowanie o przybyciu do Miasta, coby choć dzieńdobry powiedzieć!
autor brite
blog: miastozinnejbeczki.blox.pl
dodano: 20 lipca 2009 11:41
@Stahoo: Wrzuciłam relacje tu i na rowerowym,bo mi się nie chciało dwa razy pisać. Tylko na którymś poprawiłam literówki :)
@Slavkosnip: W szalonym pędzie i koszmarnym upale co nieco wykrzywiło odbiór. Ale jestem zadowolona :)
autor lavinka
dodano: 20 lipca 2009 11:04
No to fajna mieliście wyprawę! Nazwiedzałaś się nie mało!
autor slavkosnip
blog: naszasobieska.bloog.pl
dodano: 20 lipca 2009 9:40
Na zielonym tle też ładnie prezentuje się relacja z Łodzi, a teraz pędzę na picasowy album. Pa !
autor staahoo
blog: staahoo.blox.pl/