20 lipca 2009

>>>>>> Łódź po raz drugi >>>>>>

Wybierałam się do Łodzi jak ta sójka za morze od 3 lat. Ostatnim razem byłam tam w 2006 roku, tu na blogu są dwie skromne galerie, bo wówczas dysponowałam tylko Zeniem. PIERWSZA i DRUGA.
A teraz było inaczej, bo miałam przewodnika, Huannu(kiedyś Neohuannu), wujku Samo Bro czy jak się tam zwie teraz ;)
Zaczęliśmy od Widzewa, by pojechać na osiedle z lat 40tych - Stoki (każda ulica jest tam górska i to nie tylko z nazwy). Stamtąd rzut beretem do zamkniętego w sobotę cmentarza żydowskiego i muzeum utworzonego na miejscu stacji, skąd wywożono Żydów do obozów śmierci. Stacja zwała się Radegast. Zaraz potem jeszcze pomnik pomordowanych dzieci i w ogóle smutno i martyrologicznie.
Potem chłodziliśmy się u Huanna na Bałutach, by zostawić rowerki na chwilę i przejśc się po okolicy na piechotę, bez rowerów łatwiej było się poruszać po podwórkach. Klimat bardzo podobny do warzawkiej Pragi, choć kamienice w lepszym stanie.
Dalej z powrotem na rowerki i myk do Parku Ocalałych
A dalej to już tylko Manu i obowiązkowe focenie czerwonych rowerków.
A obok Manufaktury zwiedziliśmy osiedle robotnicze i drewniany kościół(zdjęcia nie ma bo nie wyszło).
Pobyt w Łodzi byłby nieważny, gdybyśmy nie odwiedzili Pietryny i nowej atrakcji, zdrojów ulicznych.Bardzo pyszna woda. Zdroje są ozdobione rzeźbami dzieci i rybek.
Na Pietrynie fundnęłam sobie mrożoną kawę(koktajl i sernik z Manu nie tarczyły na długo) i pojechaliśmy w stronę Księżego Młyna(spóźniłam się na spacer),ale wcześniej zahaczylimy o Białą Fabrykę, na tyłach której jest skansen drewnianych budynków z Łodzi (niestety był czynny do 16, więc fotki zza ogrodzenia)
Ledwo zdążyliśmy zwiedzić dzikim pędem Księży Młyn
Na sam koniec polecielimy po bilety na Fabryczną. Pociąg o 19tej śmignął sprzed nosa, pozostawał ten o 20:58.Mieliśmy niecałe 2 godziny,więc wpadliśmy jeszcze raz do Huanna, przy okazji odebrałam pocztę. Okazało się,że Stahoo jest w Łodzi od rana ledwo żywy po dlaekiej wyprawie.Pisnęłam mu mejlem(a Hua smsem),że będzie mnie można dorwać na Fabrycznej przed 21 i pognaliśmy z powrotem na dworzec. Stahoo dotarł 2 minuty przed odjazdem, ale zdążył mnie wyściskac i wycałować ;)

Wszystkie zdjęcia w albumie ŁÓDŹ

Potem w Łodzi była wielka ulewa z gradobiciem, która ścigała mój pociąg, ale koło Żyrardowa straciła zapał i suchą stopą dotarłam do Warszawy :)


Pozdrawiam też Mackozera z blipa, któremu omal nie rozjechałam psów nie zauważając ich ni jego samego na Bałutach ;)

1 komentarz:

  1. dodano: 23 lipca 2009 17:14

    Fajne zdjecia lodzkie, a wydawaloby sie, ze to jakies zdrowoje miasteczko! Figurka dziewczynki ciekawa :)

    autor wildrose

    blog: mammamia2.blox.pl
    dodano: 20 lipca 2009 14:07

    To była strasznie szybko podjęta decyzja, może następnym razem w sierpniu wpadnę, to nadrobię towarzyskie zaległości. A wpadnę w każdy dzień poza sobotą by załapać się na cmentarz żydowski :)

    autor lavinka
    dodano: 20 lipca 2009 14:02

    Następną razą proszę o uprzednie z wyprzedzeniem informowanie o przybyciu do Miasta, coby choć dzieńdobry powiedzieć!

    autor brite

    blog: miastozinnejbeczki.blox.pl
    dodano: 20 lipca 2009 11:41

    @Stahoo: Wrzuciłam relacje tu i na rowerowym,bo mi się nie chciało dwa razy pisać. Tylko na którymś poprawiłam literówki :)

    @Slavkosnip: W szalonym pędzie i koszmarnym upale co nieco wykrzywiło odbiór. Ale jestem zadowolona :)

    autor lavinka
    dodano: 20 lipca 2009 11:04

    No to fajna mieliście wyprawę! Nazwiedzałaś się nie mało!

    autor slavkosnip

    blog: naszasobieska.bloog.pl
    dodano: 20 lipca 2009 9:40

    Na zielonym tle też ładnie prezentuje się relacja z Łodzi, a teraz pędzę na picasowy album. Pa !

    autor staahoo

    blog: staahoo.blox.pl/

    OdpowiedzUsuń

>>>> Katowice i geocaching >>>>