W Jeruzalu przyjemny sklepik i bardzo ładny kościół.
Obok kościoła przed wejściem jest brama w bok. Trza się w nią wbić i pojechać od Gochy, czyli sporej kaplicy. Idealne miejsce na mrożoną kawę i kanapki. Rónież jest tu coś dla miłośników mchów i porostów.
Tereny bogate pod tym względem. A las iglasty. Za Gochą ruszyliśmy wzdłuż piaszczystej drogi, leśną ścieżką. I mały myk w bok do stawu rybnego. Dalej ścieżka (rzucała nam kłody pod nogi) się kończyła, więc trzeba było jechać piachem. Dobry trening dla mazowieckiego rowerzysty :)
Potem kolejne stawy (w tym ten poprzedni, ale z drugiej strony) i dalej trasa piachem przez las.
Przy stawach młyn, raczej nieużywany. Dojechaliśmy do okolic Dolecka. Stamtąd już lepiej, asfaltem do wsi Stara Rawa. Tu znów zapomniałam o bardzo ważnym punkcie krajoznawczym - grodzisku z początku minionego tysiąclecia.
Trochę się na nim zakurzyliśmy. Zahaczyliśmy o dolinę rzeki Rawki.
W Starej Rawie piękny drewniany kościół z bardzo brzydką plebanią.
Myk z powrotem i znów polną drogą przed siebie. Zgapiliśmy się i niemal dojechaliśmy do Trzcianny (już było widać asfalt, chlip....chlip...) ale musieliśmy wrócić do rozwidlenia, gdzie czekał Tomi.
No i dalej jechaliśmy "nach Suliszew". :) Na szczęście przed Suliszewem wylano piękny równy asfalt, prawie się nie czuło jazdy... w Suliszewie kościół o "ciekawej" architekturze. W skali 1-10 - 4 gargamele :)
I mały postój przy sklepiku , miejscowość Kamion. Dalej kawałek ruchliwym asfaltem na Skierniewice. Ale zboczyliśmy z niego w lewo przy mogile żołnierzy rosyjskich (uprzednio zatrzymawszy się przy małym cmentarzu żołnierzy niemieckich) i znów w lewo w asfaltową ścieżkę krajoznawczą wzdłuż okopów z I wojny światowej. Dojechaliśmy nią do Rawki (miejscami zamieniała się pod koniec w gruntówkę, asfalt zarósł) i w ostatniej chwili dotarliśmy na stację(burza szła).
Przedtem zrobiliśmy małą pętlę by na wyspie zobaczyć stary młyn.
stacja Rawka >>> Warszawa Centralna (nie Śródmieście, bo objazdy remontowe). Wracaliśmy długo przez burzę i chwilowe braki prądu na trakcji. Zamiast godziny wracaliśmy dwie.
Wszystkie zdjęcia w wyprawy w albumie OD RADZIWIŁŁOWA DO RAWKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz