10 maja 2009

>>>>>> Wiosenny Modlin >>>>>>

Po raz kolejny postanowiliśmy się wybrać do Twierdzy w Modlinie, niemożliwe zwiedzć całą podczas jednej wycieczki. Pierwszy raz byłam tam rowerowo na początku czerwca zeszego roku. Tym razem byliśmy tam w kwietniu, jak tylko zrobiła się pogoda. Rano wiało i ziab był straszejn Dawid jechał w czapce, ja w nausznikach, Tomi w kapturze. Pote na zmianę robilo się ciepło i zimno, przebierałam się kilkanaście razy. 
Jechaliśmy z mostu Gdańskiego, dalej wzdłuż Jagiellońskiej na Białołękę i dalej już wałem. Tam zrobiliśmy większy postój w rezerwacie nadwiślańskim, Kępy Kiełpińskie czy coś. Takie krzaki jeszcze tylko  w Polsce zostały, Europejczycy nie wierzą,że tu nie ma betonu... z braku funduszy ;)
I trafiła się łódka. Rezerwat jest na przeciwko pola golfowego, łatwo trafić.
W samym Modlinie zabawiliśmy z Tomim do późnego popołudnia, Dawid niestety musiał wcześniej ruszć do domku.
W międzyczasie Tomi wszedł na komin. Nudził się biedactwo.
Wracałam wieczorem przez Łomianki a Tomi do Żyrardowa przez Kampinos. Po drodze zahaczyliśmy o Kazuń, by sfocić urokliwy kościółek. Nie wracałam pociągem dlatego,że dworzec modliński był w remoncie.
Co ciekawe znaleźliśmy miejsce w Modlnie skąd można podziwiać panoramę... Warszawy!


1 komentarz:

  1. dodano: 13 maja 2009 15:53

    Jak ktoś ją kupi(bank nie daj Boże) to go zamkną na amen. Trzeba się śpieszyć. Mnie jeszcze został zewnętrzny pas umocnień i może kiedyś wejście na wieżę.

    autor lavinka
    dodano: 13 maja 2009 14:31

    Ostatnio o Twierdzy było głośno, bo ogłoszono przetarg na Twierdzę. Nikt jednak nie chciał wyłożyć grubych milionów. MOze w tym roku uda mi sie .... nie, nie kupić Twierdzy ale ja odwiedzić. Pozdrawiam

    autor Hagen

    dodano: 11 maja 2009 10:34

    No to dużo schabowych trzeba zjeść by formę zbudować-motywacja ciekawego wyjazdu juz jest ;)

    autor lavinka

    dodano: 11 maja 2009 10:06

    Przy mojej obecnej formie mam problem z 50-tką!Setki dawno nie zrobiłem, dawniej jak jeździłem po górach to zrobiłem maksymalnie 135 km w jeden dzień. W ubiegłym roku po Beskidzie Niskim zaliczyłem około 90 km z tego kilka z rowerem na plecach podczas forsowania zbyt stromych podjazdów. Dwa lata temu byłem za Płońskiem. Wyszło w ciągu 18 godzin 2 x po 94 km. Tego roku mam jakiś kryzys wiosenny i z trudem wyjeżdżam na Belwederską!A na prostej wlokę się kilkanaście na godzinę! A w czerwcu wybieram się na piknik rowerowy w Beskid Niski - link jest w ulubionych stronach na moim blogu. Więc trzeba będzie trochę potrenować! Warto tam sie wybrać, bardzo ładne trasy w Beskidach polskich i słowackich, o zróżnicowanej trudności od 18 do 90 km, do wyboru do koloru! Jestem pełen podziwu dla Waszej wyprawy.

    autor slavkosnip

    dodano: 11 maja 2009 0:50

    Sama byłam zdziwiona, że mi się udało. Aż widać w lustrze moje mięśnie ud ;) Atak na setkę to może w przyszłym roku zrobię, choć kto wie?

    autor lavinka

    dodano: 11 maja 2009 0:47

    No proszę, ktoś sobie nieźle gania... A ja nic, tylko w kółko EN57Ale planuję atak na "setkę" - 100 km w jeden dzień

    autor marek.leg

    OdpowiedzUsuń

>>>> Katowice i geocaching >>>>